Biegowe Szaleństwa

biegowe szaleństwa

Kamil Werner amatorsko grał w piłkę nożną i bieganie traktował jako dobry sposób na podtrzymanie kondycji. Bez planu i metod. Biegał od czasu do czasu, kiedy chciał. Podczas jednego z treningów piłkarskich skręcił nogę w kostce, a po powrocie do zdrowia obawiał się każdego kontaktu z innymi graczami. Wtedy zapadła decyzja, że skoro nie może grać na 100%, a traci na tym drużyna, to przestaje grać. Jako, że ze sportem był związany od najmłodszych lat, to chciał wypełnić lukę po piłce. Padło na bieganie, bo wydawało mu się ono najtańszym sportem. Później okazało się, że był w błędzie, jednak pozostał przy tej aktywności.

 

W czym pomaga bieganie?

Od dziesięciu lat mieszka w Warszawie. Jest doradcą klienta biznesowego u jednego z operatorów telekomunikacyjnych. Nie uważa, żeby bieganie specjalnie pomagało mu być lepszym pracownikiem, ale też zastrzega, że może tego nie zauważył. Stwierdza natomiast, że uprawiając sport można nauczyć się samodyscypliny, pracy zespołowej oraz  samozaparcia, a to sprawia że się rozwijamy, bo przekłada się na pozostałe dziedziny naszego życia.

 – Biegania nie traktuję jako formy terapii, odskoczni, czy zabawy – mówi. – Od początku podchodziłem do niego na sportowo, czyli trenuję, a jak jest start, to na wynik, ile fabryka dała. Uwielbiam rywalizację i emocje związane ze współzawodnictwem. Jest to możliwość sprawdzenia się na tle innych oraz walka z samym sobą, z własnymi słabościami.  

W pewnym momencie postanowił założyć profil biegowy na Facebooku, żeby jak sam przyznaje, nie zaśmiecać swojego prywatnego, bo wielu jego znajomych nie jest  zainteresowanych bieganiem. Nazwa “Biegowe Szaleństwa” jest adekwatna do jego podejścia do tej aktywności. Po prostu ma wariackie pomysły, jak chociażby ten ze startem w pierwszym ultramaratonie, nie mając wcześniej na koncie maratonu. Albo wtedy, gdy tydzień po zakończeniu ciężkiego obozu treningowego zdecydował się na start w półmaratonie w Wiązownie, gdzie… nabiegał “życiówkę”. Na swoim profilu publikuje relacje z zawodów, swoje przemyślenia, jednak bez porad i wskazówek jak biegać, bo nie czuje się  autorytetem w tej dziedzinie.  

 

Biegowe sukcesy

Do swoich największych sukcesów ze względu na wynik zalicza szóste miejsce w Ultramaratonie Powstańca w Wieliszewie (2018 rok) oraz osiemnaste w Biegu 7 Dolin na dystansie 34 km (2019 rok). Jest bardzo zadowolony z ukończenia każdego z biegów, a zwłaszcza tych w Tatrach, gdyż tam była walka z własnymi słabościami i chęć sprostania ambicji.

 – Uwielbiam startować w górach – mówi. – Uwielbiam być tam, uwielbiam te momenty gdy jestem sam pośrodku jakiegoś lasu i ta cisza, którą przerywa tylko mój oddech i odgłos kroków. To piękne chwile.

Od ponad roku wszystkie swoje treningi wykonuje w lasach. Biega po górkach w Choszczówce po trasach kameralnego “Dzikiego Biegu”, który organizuje. Wybiera ścieżki piaszczyste, pofałdowane, poprzecinane korzeniami. Obecnie po prostu biega bez wykonywania mocniejszych jednostek. Gdy przygotowuje się do zawodów trenuje 6 razy w tygodniu pokonując przy tym ok 90 km.

 – Nie mam marzeń biegowych – wyznaje szczerze. – Są pomysły, które realizuję. Bieganie to tylko bieganie, jeśli wynajdę sobie jakieś ciekawe zawody, to będę starał się tam wystartować. Najbliższe plany są takie, by dobrze wypaść w kilku biegach. Czekają mnie dwa starty: Bieg Granią Tatr i we wrześniu 36 km na Festiwalu Biegowym w Krynicy Zdrój.

 

Poznaj biegaczki i biegaczy, o których piszemy na naszym portalu

Share on facebook
Udostępnij
Share on twitter
Tweetnij
Share on linkedin
Udostępnij