Różne są powody, żeby zmienić dotychczasowy tryb życia. Krzysztof Pruciak z Oławy zaczął biegać w 2014 roku, bo chciał… zmieścić się w spodnie. Jako nastolatek uprawiał kolarstwo górskie. Na treningu pokonywał nawet 200 km dziennie. Jednak później zapomniał o aktywności. Praca w korporacji, obowiązki rodzica, siedzący tryb życia – to wszystko spowodowało, że przytył prawie 30 kg. Kiedy na szwie pękły mu jeansy oddał je do reklamacji. Otrzymał nowe w tym samym rozmiarze, jednak nie był w stanie ich założyć.
– Mogłem wziąć większe, – opowiada – lecz postanowiłem, że do 30-tki, czyli w okresie dwóch miesięcy zrzucę wagę tak, żeby móc nosić właśnie te spodnie. Wymyśliłem bieganie, bo po 11-godzinach poza domem nie było czasu na 2-3 godziny roweru, a perspektywa 30-40 minut truchtania wydawała się dobrym wyjściem. Po miesiącu wziąłem udział w pierwszych zawodach na dystansie 10 km w Biegu Piastów w Brzegu. Mój wynik oscylował w okolicy 50 minut.
Bieganie zmieniło jego życie
Teraz w ciągu miesiąca pokonuje ok 350-420 km. Treningi od początku ustala sobie sam, nie korzystając z pomocy trenera. W zależności od planu startów, biega 3 razy w tygodniu (w trakcie regeneracji po ultra), lub 5-6 (szczególnie podczas wakacji, gdy szkoda mu każdego dnia bez biegania). Najwięcej treningów wykonuje w pierwszym zakresie, a także stosuje biegi z narastającą prędkością oraz interwały. Jego “życiówki” są imponujące: 5 km – 17:54, 10 km – 36:36, maraton – 3:03:20.
Krzysztof ma wrodzoną chorobę kręgosłupa, czyli kręgozmyk 2 stopnia. Dlatego niewiele biega po asfalcie. 95% jego treningów odbywa po trailowych ścieżkach wśród lasów, pól oraz na wałach Odry. Kocha przyrodę i dlatego nie słucha muzyki podczas biegu, a skupia się na śpiewie ptaków. Podziwia też wschody i zachody słońca.
Bardzo lubi pisać, więc od pewnego czasu myślał o założeniu profilu na Facebooku. Zastanawiając się nad jego nazwą, nie chciał, żeby była ona banalna w stylu “Krzysiek biega”. Pewnego dnia umówił się z kolegą, żeby potrenować w górach. Czekając na niego na parkingu pobliskiego supermarketu zobaczył, że w wiacie na wózki trwa mocno zakrapiana impreza. Swoim sportowym strojem zwrócił uwagę podchmielonych ludzi. “A ty gdzie uderzasz ziomeczku? – padło pytanie z ich strony. “Pobiegać w góry” – odpowiedział, na co po chwili ciszy usłyszał: “patologia k….”. Wtedy też zrozumiał, że skoro margines społeczny określa go “Patolem”, to coś w tym musi być. Nazwa na profil wydała mu się idealna.
– Mój największy sukces to zmiana stylu życia oraz bieganie w zdrowiu z uśmiechem na ustach – mówi Krzysztof Pruciak. – Cieszy też wiele wygranych biegów w open, jaki i kategorii wiekowej. Piękne chwile przeżyłem podczas Rijeka Trail, gdzie zająłem 3 miejsce i przy aplauzie biegaczy z całej Europy, wszedłem na podium w koszulce z orłem na piersiach jako jedyny startujący tam Polak.
Biegiem przez wspólne życie
W grudniu 2017 roku oprócz wyniku sportowego miał jeszcze jedno zadanie. Przez całą trudną i techniczną trasę Winter Ultra Trail Małopolska starał się nie zgubić pierścionka zaręczynowego, który na mecie wręczył swojej ówczesnej dziewczynie. Oświadczyny zostały przyjęte. Teraz żona wspiera go w biegowej pasji i z całą rodziną często razem jeżdżą na zawody.
– Odkąd biegam życie stało się bardziej kolorowe i czuję, że wykorzystuję je w 100% – mówi Krzysztof Pruciak. – Kocham bieganie za wolność, widoki na trasie, za kontakt z ludźmi z pasją, za adrenalinę i emocje. Liczę że w tym roku uda mi się wystartować w lutym w TUT na dystansie 42 km. W maju z przyjaciółmi-ultrasami planujemy powtórzyć Przyjacielski Bieg Kreta, czyli ponad 100 km ze Śnieżnika na Wielką Sowę.