Majobiega – Biegający Tata

Praca Dla Biegacza

Różne są powody rozpoczęcia przygody z bieganiem. Wiele osób decyduje się na nie świadomie, żeby dokonać jakiś zmian w życiu. Chcą zrzucić wagę lub poprawić stan swojego zdrowia. Czasami jednak decyduje przypadek.

Przemysław Maj zawsze uważał bieganie za nudne i nie rozumiał ludzi, którzy je uprawiali. W 2013 roku miał wypadek w pracy, czego konsekwencją był gips na nodze. Po kilku tygodniach unieruchomienia kończyny chciał ją wzmocnić. Ćwicząc na siłowni korzystał z bieżni stacjonarnej. Potem od czasu do czasu truchtał po osiedlu i na stadionie pokonując niewielkie dystanse.

 

Lokalne zawody impulsem

W pewnym momencie postanowił wystartować w swoim mieście w “Jastrzębskiej Dziesiątce”. Chciał “złamać” 50 minut na dystansie 10 km, jednak metę przekroczył o pół minuty wolniej. Spodobała mu się rywalizacja, głównie z samym sobą i dlatego zaczął coraz więcej biegać i zapisywać się na kolejne zawody. Jego potencjał dostrzegł znajomy, doświadczony biegacz i zaproponował pomoc w przygotowaniach do Cracovia Maratonu. Wyznaczony cel i systematyczne treningi przyniosły niezły efekt w postaci wyniku 3:25:56.  

Bieganie to hobby, które pozwala Przemkowi odpocząć od obowiązków zawodowych. Pracuje pod ziemią w kopalni węgla kamiennego. Dba tam o urządzenia mierzące stężenia niebezpiecznych gazów oraz o łączność telefoniczną.

Lubi dzielić się z innymi swoimi przemyśleniami i już w szkole średniej prowadził blogi. Gdy zaczął biegać najpierw swoje biegowe życie prezentował na Instagramie i Facebooku, a potem założył stronę www.majobiega.pl. Kiedy wraz z partnerką zdecydowali się na dziecko, wiedział, że to wywróci jego życie “do góry nogami”. Pomyślał o możliwości biegania z pociechą w wózku. Przedstawił pomysł przyszłej mamie i po akceptacji ruszył na zakupy odpowiedniego sprzętu.

  – W mój pierwszy Dzień Ojca, kiedy syn miał trochę ponad miesiąc i dopiero przyzwyczajałem się do nowej roli, zmieniłem nazwę profilu na “Majobiega – biegający tata” – opowiada Przemysław Maj. – Chciałem pokazać, że nie trzeba rezygnować z pasji, gdy pojawią się nowe obowiązki. Dziecko to nie przeszkoda. Zacząłem biegać z Tymoteuszem w wózku, kiedy miał 4 miesiące i 4 dni, a teraz ma 2 lata i dalej trenujemy razem. 

 

Bieganie z synem to dodatkowa motywacja

Przemek na zawodach osiąga bardzo dobre rezultaty. 37:50 na 10 km, 1:24:13 w półmaratonie, 2:58:45 w maratonie. Równie dobrze biega z wózkiem: 18:37 na 5 km, 39:13 na 10 km i 1:28:08 w półmaratonie. Treningi z dzieckiem to dla niego ogromna satysfakcja, ale i wyzwania. Podczas biegu ciągle rozmawia z synem, co jest dodatkowym wysiłkiem. W trakcie zawodów zawsze bierze pod uwagę zejście z trasy lub zaniechanie startu. Jak twierdzi – to pasażer jest tu szefem, a on motorem napędowym.

  – Każdy wspólny bieg przynosi coś nowego – opowiada Przemysław Maj. – W naszej okolicy jesteśmy jedyną taką parą. Ludzie pozdrawiają, a kiedyś ktoś zaprosił nas na swoje podwórko, by #malyMajo mógł pooglądać konie szetlandzkie.

Najbliższe plany biegowe Przemka związane są ze startem razem z Tymoteuszem. Jesienią chce wziąć udział w półmaratonie i powalczyć o podium w kategorii rodziców z wózkiem. Cel na ten rok to wspólne ukończenie maratonu, najlepiej poniżej 3:20 oraz zaliczenie, już samemu, przynajmniej trzech biegów z cyklu World Marathon Majors (zawody na dystansie maratonu w Bostonie, Londynie, Berlinie, Chicago, Nowym Jorku i Tokio). Bieg w Berlinie ma już “odhaczony”.

 

Poznaj inne ciekawe osoby, o których piszemy na naszym portalu.

Share on facebook
Udostępnij
Share on twitter
Tweetnij
Share on linkedin
Udostępnij