Szwajcarski sen a globalna zadyszka. Czy wysokie zarobki pod Alpami to wciąż finansowy azyl?

Szwajcarski sen a globalna zadyszka. Czy wysokie zarobki pod Alpami to wciąż finansowy azyl?

Szwajcaria od lat pozostaje jednym z najbogatszych i najbardziej pożądanych kierunków emigracji zarobkowej w Europie. Kraj ten kusi Polaków nie tylko malowniczymi krajobrazami gór i jezior, ale przede wszystkim stabilnością gospodarczą i wynagrodzeniami, o których w wielu innych państwach można jedynie pomarzyć. Jednak obraz globalnej gospodarki staje się coraz bardziej złożony – podczas gdy Helwecja oferuje krocie, zza oceanu płyną niepokojące sygnały o rosnącej inflacji i spadku siły nabywczej, co pokazuje, jak cenny jest dziś wybór odpowiedniego rynku pracy.

Finansowe eldorado w sercu Europy

Szwajcarski rynek pracy słynie z niezwykle wysokich standardów i konkurencyjnych stawek. Jak wyliczają analitycy fintechu Cinkciarz.pl, średnia roczna pensja w tym kraju wynosi około 345 774 zł (78 tys. franków). Co istotne, już na starcie pracownicy mogą liczyć na solidne uposażenie. W styczniu 2024 roku minimalne miesięczne wynagrodzenie brutto osiągnęło poziom 19 589,92 zł. Dla porównania, najniższa krajowa w Polsce wynosi obecnie 4242 zł, co dobitnie obrazuje przepaść w dochodach.

Wysokość zarobków jest jednak mocno uzależniona od branży, doświadczenia oraz kantonu. Zdecydowanie najwyższe stawki oferuje sektor medyczny. Lekarze mogą spodziewać się wpływów rzędu 35–67 tys. zł miesięcznie. Na bardzo atrakcyjne warunki mogą liczyć także specjaliści IT (programiści zarabiają średnio od 31 tys. do 54 tys. zł) oraz eksperci finansowi w bankowości, gdzie pensje oscylują w tych samych granicach.

Również pracownicy fizyczni i techniczni są wynagradzani znacznie powyżej europejskiej średniej. W budownictwie i hotelarstwie płace zaczynają się od około 17 tys. zł, dochodząc do ponad 30 tys. zł. Przykładowo, elektryk może liczyć na około 23 tys. zł, a inżynier budowlany nawet na 40 tys. zł miesięcznie.

Druga strona medalu: koszty życia

Wysokie zarobki w Szwajcarii mają jednak swoje uzasadnienie w kosztach utrzymania, które należą do najwyższych na Starym Kontynencie. Planując wyjazd, należy przygotować się na znaczne wydatki mieszkaniowe. Wynajem małego kawalerki typu studio to wydatek rzędu od 4433 zł, natomiast większe mieszkania w centrach dużych miast mogą kosztować nawet ponad 13 tys. zł miesięcznie. Do tego dochodzą opłaty eksploatacyjne (prąd, woda, ogrzewanie), które uszczuplą portfel o kolejne 665–1100 zł.

Nie można zapominać o obowiązkowym ubezpieczeniu zdrowotnym. Minimalna składka to koszt około 1108 zł miesięcznie. Codzienne życie również nie jest tanie – średni miesięczny koszyk zakupowy dla jednej osoby waha się w granicach 2660–3545 zł. Zorganizowany i punktualny transport publiczny to wydatek rzędu 310 zł za bilet miesięczny.

Mimo że Szwajcaria nie należy do Unii Europejskiej, dzięki umowom dwustronnym Polacy korzystają z prawa do swobodnego przepływu osób. Należy jednak pamiętać o formalnościach – pobyt przekraczający 90 dni wymaga rejestracji w lokalnym urzędzie migracyjnym. Eksperci zalecają, aby przed podjęciem decyzji o wyjeździe skrupulatnie przeanalizować nie tylko potencjalne przychody, ale i koszty, kontaktując się w razie wątpliwości z konsulatem lub organizacjami wspierającymi migrantów.

Ostrzeżenie zza Atlantyku: inflacja kontratakuje

Stabilna sytuacja w Szwajcarii kontrastuje z doniesieniami płynącymi ze Stanów Zjednoczonych, które zmagają się z tzw. kryzysem dostępności. Najnowsze dane rządowe dotyczące rynku pracy oraz wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) nie napawają optymizmem. Podczas gdy inflacja cenowa przyspiesza, dynamika wzrostu płac wyraźnie hamuje, co pogłębia trudną sytuację amerykańskich gospodarstw domowych.

W listopadzie średnie zarobki godzinowe w USA wzrosły o 3,5 proc. rok do roku. To wyraźny spadek w porównaniu ze styczniem, kiedy wzrost ten wynosił 4 proc. Kathy Bostjancic, ekonomistka z Nationwide, zauważa, że jest to spójne ze słabnącym popytem na pracę. W warunkach powolnego rynku pracownicy tracą siłę przetargową, co utrudnia walkę o podwyżki.

Sytuację pogarsza polityka celna. Od momentu ogłoszenia przez prezydenta Donalda Trumpa tzw. ceł Dnia Wyzwolenia (Liberation Day tariffs), inflacja zaczęła piąć się w górę. Jeszcze w kwietniu ceny rosły w tempie 2,3 proc. rocznie, by we wrześniu osiągnąć pułap 3 proc. Oznacza to realny spadek siły nabywczej konsumentów. Peter Morici, ekonomista z Uniwersytetu Maryland, stwierdza wprost, że większość Amerykanów finansowo się cofa.

Wyjątki potwierdzające regułę

Podobnie jak w Szwajcarii sektor IT, tak i w USA istnieją branże odporne na ogólne spowolnienie. Wyjątkiem są specjaliści związani ze sztuczną inteligencją oraz sektory wspierające tę technologię, w tym budowa centrów danych. Tamtejsi pracownicy – od inżynierów IT po ekipy budowlane – wciąż są rozchwytywani i mogą liczyć na wysokie uposażenia.

Zestawienie tych dwóch rzeczywistości pokazuje wyraźnie: w dobie globalnych zawirowań, szwajcarski rynek pracy, mimo wysokich kosztów wejścia, pozostaje dla polskich specjalistów oazą stabilności, podczas gdy inne potęgi gospodarcze mierzą się z wyzwaniem malejącej dostępności dóbr dla przeciętnego obywatela.

Share