Na początku roku przewidywano, że „złoty nie będzie już silniejszy”. Takie były prognozy największych banków i firm brokerskich, zebrane przez serwis Bloomberga. Wówczas kurs euro wynosił około 4,33 zł. Jednak 13 maja za jedno euro płaciliśmy już niecałe 4,29 zł, a w połowie kwietnia było to nieco ponad 4,25 zł – najniższy poziom od ponad czterech lat.
Jak widać, większość analityków nie miała racji, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszy kwartał 2024 roku, który zakończył się kursem euro na poziomie 4,2850 zł. Średnia prognoza z początku roku zakładała kurs 4,36 zł za euro. Zatem polska waluta okazała się silniejsza, niż przewidywano, i mogliśmy cieszyć się z jej siły – najwyższej nominalnie od lutego 2020 roku. W ujęciu realnym (po uwzględnieniu inflacji w Polsce i u naszych głównych partnerów handlowych) złoty był w kwietniu najmocniejszy od 2008 roku, jak wskazują dane Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS).
Nie wiadomo, co przyniesie reszta roku 2024. Wiadomo jedynie, że od ponad roku polska waluta znajduje się w trendzie wzrostowym, co oznacza, że kursy głównych walut wobec złotego systematycznie maleją. Para euro-złoty, od lutego 2023 roku, porusza się w trendzie spadkowym, spadając z poziomu blisko 4,80 zł do niecałych 4,30 zł. Aktualnie, od blisko pół roku, kurs euro wobec złotego utrzymuje się na stabilnym poziomie, co wspiera pozytywne nastroje względem polskiej waluty.
Jednakże analitycy rynkowi są sceptyczni w ocenie przyszłości złotego. Na początku maja mediana prognoz dla kursu EUR/PLN na koniec roku wynosiła 4,35 zł – dokładnie tyle, ile na początku roku. Jednakże teraz takie prognozy oznaczałyby osłabienie złotego, choć niewielkie. Na korzyść złotego przemawiają za to długoterminowe perspektywy. Prognozy na koniec 2025 roku przewidują kurs euro na poziomie 4,33 zł, zamiast wcześniejszych 4,40 zł.
Na dłuższą metę wsparciem dla złotego pozostaje kombinacja ekspansywnej polityki fiskalnej (czyli dużych deficytów budżetowych) oraz restrykcyjnej polityki monetarnej. Po pierwsze, Polska obecnie oferuje wyższe stopy procentowe niż strefa euro, co przyciąga kapitał spekulacyjny. Po drugie, rząd Polski pożycza coraz więcej od zagranicznych inwestorów, emitując dług w walutach obcych, które następnie zamienia na złotego.
Dodatkowo, zmiana władzy w Polsce spowodowała odblokowanie przez Komisję Europejską środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy, co oznacza napływ do Polski kilkudziesięciu miliardów euro. Znaczna część tych funduszy prawdopodobnie zostanie wymieniona na złotego, co zwiększy popyt na polską walutę.
Ponadto, w porównaniu do początku roku, zmniejszyły się obawy o powrót wysokiej inflacji. Jeszcze kilka miesięcy temu prognozowano wzrost inflacji CPI nawet do 8%. Obecnie analitycy NBP przewidują, że inflacja powinna utrzymać się w przedziale 4-6%, co nie odbiega zbytnio od poziomu inflacji w strefie euro, gdzie wciąż nie osiągnięto celu 2%, wyznaczonego przez Europejski Bank Centralny (EBC). Prawdopodobnie EBC obniży stopy procentowe już w czerwcu, co w połączeniu z utrzymaniem stóp bez zmian przez NBP, wzmocni złotego wobec euro